poniedziałek, 1 lutego 2016

Wylądowałam na sali ze stereotypowymi teściowymi

Dzień dobry, witam wszystkich. Na początek ogłoszenia. Jestem w szpitalu, w całkiem żyjącej formie, dlatego z nudy będę więcej pisała. Ktoś jeszcze poza mną się cieszy? Świetnie. To teraz przejdźmy do ciekawszej części.



Trafiłam do sali, w której leżą dwie panie. Na oko... starsze. Całkiem sympatyczne, uśmiechnęły się, odezwały. Może się dogadamy. A potem położyłam się i próbowałam zasnąć. A one się odzywały dalej. I odzywały. I odzywały. Więc pomysł snu porzuciłam i zaczęłam wyłapywać jakieś pojedyncze słówka. A potem zdania. No a potem jakoś tak wyszło, że słyszałam całą rozmowę. Dwóch teściowych. Boże, broń mnie przed takimi!

- ... no a wie pani, do dzieci to się zawsze takimi zdrobnieniami mówi, my tu wszyscy Martusia, Martunia. A tamten tylko Marta, Marta!
- No tak no, co za facet!
- I jeszcze my tak tradycyjnie zawsze święta spędzamy. Śpiewanie kolęd, prezenty wybieramy fajne. I potem przy tej kolacji tak miło. A oni to gdzie tam! Żadnych kolęd, prezenty to tylko na szybko, przed kolacją. Nic, mówię pani!
- Mój syn to też trafił na taką, mówię pani, pyskuje mu tylko i pyskuje.
- No właśnie, moja córka to ma tak samo. Ja to mówię jej ciągle, żeby go zostawiła, ale ona nie chce, mówi mi ciągle, że mamuś, ja nie mogę dziecka bez ojca zostawić. No ja wiem, no ma trochę racji, ale przecież ona nie może tego swoim kosztem! Ona dopiero ledwo po 30 jest, ona musi być szczęśliwa! Ja to tylko liczę, że ona kiedyś się zakocha w innym i tego zostawi!

Pomijam już fakt, że owa pani jest z tych nadludzi, którzy znają się na wszystkim, wiedzą wszystko i są najmądrzejsi. Ta pani jest też teściową. Jest na świecie człowiek, który, łącząc się węzłem małżeńskim z kobietą, którą prawdopodobnie pokochał, dostał w gratisie JĄ. Kobietę. Teściową. Która nie pozwala żyć. Która ręce załamuje i czeka, aż związek się rozpadnie. Która nastawia córkę przeciw zięciowi. Tak, wiem to po wysłuchaniu półgodzinnego dialogu sąsiadek z sali. I wiecie co? Chyba nie chcę mieć teściowej...

Im dłużej słuchałam tej pani, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że pierwszym kryterium doboru męża będzie właśnie jego mama. Pani z sali co prawda jest po prostu panią, która gada jakieś pierdoły, gdzieś zupełnie koło mnie. Nie powinno mnie to w ogóle obejść. A jednak... ten dreszczyk adrenaliny po każdym wypowiedzianym ona powinna. To działa na mnie jak płachta na byka. Tak tylko chciałam się z Wami tym podzielić. I poważnie zastanawiam się... jak długo tu wytrzymam?

6 komentarzy:

  1. Jezu, współczuję. :o
    Taka teściowa to postrach wszystkich młodych kobiet :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe szczęście moja przyszła mnie lubi - chyba. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety dorośli wiedzą lepiej. Ciekawa jestem jakie te panie mają teściowe. Z jednej strony rozumiem, troskę o swoje dzieci, ale dajmy im żyć własnym życiem. W końcu to jej syn/corka wybrali sobie partnera. Ps. Mogę się założyć, że przed ślubem mówiła." No weźcie ten ślub, bo Nowakowej to już dawno po ślubie i mówi, że to źle tak w grzechu żyć"

    OdpowiedzUsuń
  4. Dowcipy o teściowych nie biorą się bez przyczyny :v.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspołczuję Ci serdecznie, że zamknęliCię na tym targu przekup bez mozliwości ucieczki. Wytrzymaj! I nie trać nadziei! Moja "potencjalna teściowa" mam wrażenie, że lubi mnie czasem bardziej niż Mojego M ;)
    Podrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Współczuję Ci z całego serca..Mnie szlak trafia jak spotykam takich ludzi co myślą, że wszystkie rozumy pozjadali..
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń