środa, 30 grudnia 2015

Jakie jest społeczeństwo XXI wieku?

Modne. To na pewno. Jest też naburmuszone i wszędzie się spieszy, ale to chyba wlicza się w dzisiejszą modę. A wnioski te wyciągnęłam z dzisiejszej wyprawy do centrum handlowego. I dzięki temu nie będziecie skazani na kolejny post z postanowieniami noworocznymi albo z poradami, jak takie postanowienia robić.


środa, 9 grudnia 2015

7 powodów, dlaczego (nie)fajnie być chudym

O obrażaniu chudych ludzi pisałam już tutaj. Dzisiaj tekst trochę inny, ale nadal w temacie wagi. Bo, mimo że moda na szkielety zaczęła ustępować modzie na bycie fit (to nie jest to samo!), to nadal mam wrażenie, że ludzie uważają, że w niedowadze nie ma nic złego. Bo przecież można jeść ile się chce, co się chce, i to takie fajne, wow wow, zazdroooooo.

Aha, jeszcze jedno. Tekst dla inteligentnych - proszę o niezamieszczanie zbędnych komentarzy, wynikających z niezrozumienia moich wypocin. No i występują tu słowa powszechnie uznawane za wulgarne, także - dzieci, moi rodzice oraz osoby o niskiej odporności na takowe proszone są o opuszczenie bloga w tej chwili. A teraz do rzeczy.

wtorek, 1 grudnia 2015

Oni mogą uratować Ci życie

Niedziela, na zegarku 6:27, kładziesz się spać po ciężkim melanżu. W ogóle weekend był ciężki, dlatego całą Bożą niedzielę zamierzasz przespać. I z taką nadzieją zasypiasz.

8:19. Słyszysz łomot. Jakby terroryści przenieśli się z Francji do mieszkania nad Tobą. Twoje plany właśnie się posypały jak WTC w 2001. Nie, spokojnie, terroryści jeszcze nie atakują. To tylko sąsiedzi...

piątek, 20 listopada 2015

Sen jest dla słabych? Mogę być słaba, ale spać dajcie!

Dlaczego chodzę spać w środku nocy i wstaję wieczorem (to hiperbola, tak naprawdę jeszcze jest jasno, jak zwlekam się z łóżka; dopiero po śniadaniu się ściemnia)? To pytanie zadaję sobie przez pół życia. I do dziś nie mam jasnej odpowiedzi. Ale dopóki jestem na urlopie i nie muszę się zrywać, kiedy za oknem życie jeszcze śpi w najlepsze, to po prostu to wykorzystuję. Lepiej się wyspać, niż nie wyspać... No przynajmniej próbuję.


niedziela, 15 listopada 2015

Słowo na niedzielę: Internet

Przedwczoraj nie było u mnie Internetu. Niedługo, może kilka godzin. I nagle życie staje się puste. Bo muzyka słuchana z YT się wyłączyła. Bo rozmowa na FB została przerwana. Bo Blogger przestał odpowiadać. A wiecie co? Nie było też prądu na klatce. Nie było światła, nie działał domofon. Ale dla ludzi ważniejszy był Internet. Ludzie wyszli na korytarz, żeby pokomentować. Ktoś schodził po schodach, podświetlając sobie drogę telefonem i włączył się do dyskusji. Że nie ma Internetu. Bez światła można. Bez Internetu już nie.    

wtorek, 10 listopada 2015

Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy!

Była kiedyś taka bajka Kasztaniaki. Przedstawiała codzienne perypetie ludzików, zrobionych z kasztanów (niemożliwe!), mieszkających w norze pod kasztanowcem (no way!). W jednym z odcinków gonił je pies. Gdy Kasztaniaki schowały się w swej chałupce - psina jak to psina - zaczęła w norce węszyć. Kasztanowe ludziki miały te takie swoje kłujące kubraczki i czapki (wiecie o czym mówię, nie? Zielona skorupka, z której wykluwają się kasztany), i kiedy w swych drzwiach zastały wielkie nosisko, dziabnęły psa, dodając cudowną sentencję Nie wtyka się nosa w nieswoje sprawy! I tę mądrość życiową każdy sobie powinien wziąć do serca już od najmłodszych lat.


środa, 14 października 2015

PR w XXI wieku, czyli ludzie za dobrą reklamą zjedzą nawet trutkę

UWAGA! AUDYCJA NIE ZAWIERA LOKOWANIA PRODUKTÓW!

Wszyscy znamy anegdotę o kimś, kto relaksował się, oglądając w spokoju reklamy w telewizji... aż tu nagle film! Tak, reklama. Objawienie, rzecz święta. Była, jest i będzie do końca świata i dwa dni dłużej. A w całym tym biznesie wyróżnia się jedna grupa, która nie ma dla mnie zupełnie racji bytu. To reklamy leków. Oprócz nich bardziej bez sensu wydaje mi się tylko TATO KUPA.


piątek, 2 października 2015

E-pokolenie atakuje

Kiedy byłam w trzeciej klasie podstawówki dostałam swój pierwszy telefon komórkowy. To był fenomen. Łooo Emila ma komórkę! A jak go zabrałam do szkoły (nie mam pojęcia po jakiego grzyba, chyba po to, żeby na przerwie, ukryta gdzieś, gdzie nauczyciel nie zobaczy, grać w węża) to było chowanie i robienie wielkiej tajemnicy. Nie mów nikomu! Miałam wpisane 5 numerów - mama, tata, babcia, dziadek, ciocia - i żyłam sobie, szczęśliwa, jeśli ktoś zadzwonił raz na tydzień. A jak jakaś koleżanka przez przypadek też dorobiła się telefonu i mogłam sobie dopisać kolejny numer do tej niekończącej się listy kontaktów, to już był szczyt radości. Poza tym biegałam po podwórku, wściekałam się z innymi dzieciakami, a telefon leżał gdzieś w kącie i się kurzył. Pomijam już fakt, że była to Nokia 3210. Prowadziłam bujne życie towarzyskie bez telefonu komórkowego, bez Internetu, bez połączenia innego, niż dzwonienie domofonem. Można było? Można. Czy teraz jest takie coś możliwe? Nie sądzę...

poniedziałek, 28 września 2015

Zazdrość, zazdrość wszędzie

Przemiła starsza pani ze szpitala, którą czasami miało się ochotę po prostu przytulić, potrafiła też pokazać różki. Na przykład, kiedy robiła wielką aferę, tragedię i dramat, bo odsłaniałyśmy się od niej, rzekomo się jej bojąc, a tak naprawdę chowając się przez bakteriami, które rozpluwała na prawo i lewo podczas kaszlu. Albo kiedy nawrzeszczała na pielęgniarki za to, że zrobił się jej siniak pod opaską z danymi. Albo kiedy kipiała zazdrością, że ktoś inny (ja) wychodzi ze szpitala wcześniej niż ona...

środa, 23 września 2015

Dawanie i branie, czyli po co robimy dokładnie tak, jak nie chcemy

Jestem w szpitalu. Wiem, że ten wstęp po takiej długiej przerwie nie jest jakiś wiekopomny - powinnam zrobić wejście smoka, powinny być petardy i wybuchy. Może innym razem. Jestem więc w szpitalu. Na sali ze mną leży przemiła pani, którą ciągle ktoś odwiedza i oczywiście znosi tony jedzenia. Wiadomo, bo szpitalne niedobre. Dlatego sympatyczna pani jedzenie bierze, a potem rozdaje. Najczęściej pada na mnie (właśnie dostałam czekoladkę). A że ja przytyć muszę, to nie odmawiam. I tu pojawia się temat na kolejne moje rozważania. Ona daje. Ja nie odmawiam.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Sprzedam dziewictwo za iPhone'a!

Nie. To nie ja jestem taka szalona, więc jeśli trafiłeś tu z zamiarem kupna dziewicy, to możesz już kliknąć czerwony krzyżyk.

Weszłam na bardzo interesującą i wiarygodną stronę Onet.pl (chociaż czasami polemizowałabym, czy ta strona zasługuje na taki szacunek jak wielka litera). Zlinczujcie mnie za to, ale mam tu pocztę od lat i nie chce mi się zmieniać maila wszędzie tam, gdzie był potrzebny, więc nadal z niego korzystam. Czasami też przeczytam jakiś tekst, żeby przekonać się, czy głupota ludzka jest jeszcze w stanie mnie zadziwić. Tym razem przykuł moją uwagę artykuł o wdzięcznym tytule Dziewice - kim tak naprawdę są?. Przeleciałam wzrokiem, porozmyślałam trochę i doszłam do wniosku, że prędzej do mieszkania wskoczy mi przez komin książę z białym koniem, niż głupota ludzka osiągnie dno.

piątek, 21 sierpnia 2015

Lekko naiwne poglądy

Rany boskie, zaczyna się. Wielkimi krokami zbliża się koniec wakacji, a więc internety coraz bardziej obrastają we wszelkie Boże Jezus znowu szkoła, ja nie chcę, łeeee!. No to i ja dodam coś od siebie. Krótko, zwięźle i na temat, ale od serca.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Przesądy? A po co to komu?

Według badań HBOS (Hdemi Bada Opinię Publiczną) wynika, że wcale nie ma wielkiej przepaści między tymi, którzy są przesądni a tymi, którzy w przesądy nie wierzą. No, chyba że wziąć pod uwagę fakt, że nie są przesądni, ale na wszelki wypadek pod drabiną nie przechodzą, czarne koty omijają, a w piątek 13-go zamykają się w szafie. Nie no, kto by wierzył w te zabobony?! ... O! Kominiarz! Złap się za guzik!

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Co w Facebooku śmieszy mnie najbardziej?

Natchnęło mnie. Weszłam na Książkę Twarzy, FejsBoga czy jak-kto-woli. Kolejne zaproszenie do gry. Nie. Nie. Nie. 3 razy nie, dziękujemy. Nadszedł czas na kolejny odcinek z cyklu "HD EMI hejtuje wyraża swoje, nieco sarkastyczne, zdanie". Tym razem pod czerwone okulary idzie FEJS i jego F-team. Czytajcie, a dowiecie się, co mnie śmieszy.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Cel - zabić kreatywność

Niedawno (kilka miesięcy temu to jeszcze niedawno, nie?) usłyszałam w jakimś radiu audycję o tym, jak to uczniowie teraz nie potrafią myśleć samodzielnie. Jak mają jakiś konkretny wzór, to podstawić i obliczyć dają radę. Ale jak muszą go jakoś przekształcić, użyć dodatkowo innego, czy - co gorsza - wybrać tylko potrzebne dane, a pozostałe odrzucić, to mają wielki problem z rozwiązaniem zadania. Z wypowiadaniem się i reagowaniem na różne sytuacje też jest kiepsko. Jak dostaną konkretne wytyczne - co, gdzie, jak, dlaczego, w jakim celu - to okej, ustalą sobie plan działania i go realizują. A jak napotkają problem, którego w planie nie było, to rozkładają bezradnie ręce w oczekiwaniu na zbawienie. Logiczne myślenie zanika. Młodzież nie umie sama myśleć. I wielkie zdziwienie w oczach, no bo jak to? Czy ktoś uczył nas przez całe 12 (13 w przypadku technikum; +14 w przypadku hm... trudniejszej młodzieży) lat pisania według ustalonego, jeszcze chyba za czasów Gierka, wzoru? Czy ktoś prowadził nas przez te wszystkie lata za rękę? Czyżbyśmy nie mieli wolnego wyboru w pisaniu wypracowań? Czy śmielibyśmy uważać, że ktoś próbował zrobić z nas stado baranków myślących według schematu?! No skądże znowu! Szkoła uczy! U-CZ-Y.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Lubię czytać.

- No heej! Co słychać?
- Hej. Przepraszam, nie mam czasu rozmawiać. Czytam :)
- No co Ty? Przecież już wyszłaś ze szpitala! W domu też Ci się tak nudzi, że CZYTASZ?! :o

środa, 29 lipca 2015

Skargi i zażalenia

Zapytajcie jakiejkolwiek starszej pani (starszej - powiedzmy takie +70,  gromadka wnuków, słysząca bardzo dobrze, ale wszyscy wokół seplenią; specjalność - bieg po trupach do wolnego siedzenia w autobusie) jak się czuje:
Aaa, tu mnie coś kolano ostatnio boli, zawiało mnie gdzieś chyba, bo kataru jakiegoś dostałam. A w ogóle to coraz mniej siły ostatnio mam, nie chce mi się już tak za tymi dzieciakami biegać, starzeję się...

Zapytajcie mnie:
Dobrze. 

środa, 22 lipca 2015

Wdzięczność

10:12 (bo o tej zaczęłam pisać posta) - nie do końca rozumiem, co ja robię o tej porze w ludzkim świecie, ale skoro już tu jestem, to w końcu coś napiszę.

Klasa II gimnazjum. Kończyłam właśnie 15 lat. Miałam jechać na weekend do taty, ale się przeziębił, więc wolne dni zostało mi spędzić na tzw. nic-nie-robieniu i wkurzaniu się na wszystkich w około. Bo mi nic nie mówią. Bo od dwóch tygodni mają jakieś sekrety przede mną. I to moi znajomi z moją mamą! Niespodziankę będziesz miała!, mówili. Ucieszysz się!, mówili. I pewnie bym się ucieszyła, gdyby nie te wcześniejsze szepty, uśmieszki, rozmowy szyfrem. A tak to...

wtorek, 14 lipca 2015

Daj mi zasnąć, proszę!

Poniedziałek. Późny wieczór. Po ciężkim dniu kładziesz się do łóżka, szczęśliwy, że upragniona chwila odpoczynku w końcu nadeszła. Gasisz lampkę nocną, układasz się wygodnie w łóżku, mając nadzieję na natychmiastowe odpłynięcie do krainy Morfeusza, gdy nagle... ONA!

niedziela, 5 lipca 2015

Gadaj z dupą, to Cię osra!

To sranie chyba mi zostało od tzw. "nic-nie-wnoszących-w-życie" powiedzonek mojej babci. Tak czy inaczej...

Czemu my się nie słuchamy? NOALEJAKTO?! No... normalnie. Nie wystarczy mieć sprawnej błony bębenkowej, żeby potrafić wykonywać tą skomplikowaną czynność, jaką jest właśnie słuchanie. Drugiej osoby. Bo z muzyką, lektorem w filmach (ble, wolę napisy!), szczekaniem psa (chyba że to błaganie o spacer) i bulgotem akwariowego filtra idzie nam znacznie lepiej. 

niedziela, 28 czerwca 2015

Jak nie urok, to sraczka...





























Tak bardzo lubiłam kiedyś wstawiać ten obrazek wszędzie, gdzie się dało. Od paru dni (zupełnie nie mam pojęcia czemu :o) wszystko, co kolorowe, już mi zbrzydło. A jeszcze trochę i naprawdę zacznę rzygać, srać i smarkać tą wszechobecną tęczą.

środa, 24 czerwca 2015

Mama, mamusia, mamunia, mateńka...

Dziś wpis z cyklu "Refleksje Emi"
2,5 godziny temu skończył się Dzień Ojca, a ja tu o mamie. Ale taki urok kłopotów z zaśnięciem. Leżę i myślę, wspominam, analizuję i dochodzę do różnych wniosków. No i właśnie jeden z nich postanowiłam opisać.

sobota, 20 czerwca 2015

Nie obrażaj mnie!

Macie prawo zachować milczenie, każde słowo sprzeciwu na ten temat może być wykorzystane przeciwko Wam.

Dobra, przyciągnęłam już Waszą uwagę? To do rzeczy.
Ile razy już pisałam wywody na ten temat? Ilu osobom robiłam wykłady? Ile jeszcze będę się tego czepiać? Do usranej śmierci. I jeden dzień dłużej.

sobota, 13 czerwca 2015

"Nikt nic nie wie"

"Ja zaraz zginę". To stałe teksty na tym oddziale. 

O 6 rano nie dostałam kroplówki z antybiotykiem. Bo dostaję go w dwóch postaciach - w kroplówce i w inhalacjach. Inhalacje dostałam, więc pielęgniarka stwierdziła, że to już wszystko.
O 18 nie dostałam kolejnego antybiotyku. Bo zapomniały. Ja nie wiem, upał + sobota = brak mózgu? Rozumiem, że w takim dniu ma się ochotę tylko wylegiwać na plaży z zimnym drinkiem, ale pracować trzeba! Sorry, taki mamy klimat!

"Kałurza"

Serdeczne podziękowania dla mojej siostry, która zmotywowała mnie (błędem z tytułu) do napisania. Bo mi się nie chciało xD 

Można by powiedzieć, że to "zboczenie zawodowe". Jestem na dziennikarstwie, przez 4 pierwsze miesiące studiów uczyli mnie (próbowali, bo trudno powiedzieć, żebyśmy wynosili tony wiedzy z zajęć kultury języka :D) jak poprawnie się wypowiadać oraz pisać. No, nauczyła się, to próbuje być mądra. OTÓŻ NIE! Całe życie denerwowało mnie, jak ktoś robił głupie błędy i całe życie ludzi poprawiam. I do usranej śmierci będę to robić, bo szlag jasny mnie trafia, jak widzę jak ludzie mają w dupie nasz piękny polski język, o który nasi dziadkowie/pradziadkowie walczyli!

czwartek, 11 czerwca 2015

Szlug time

Dobra. Kolejny palący pacjent na pulmonologii zmotywował mnie to wyrzucenia w końcu swoich żali na temat papierosów. Nie będzie w tym raczej nic pozytywnego, stwierdzicie, że powinnam się leczyć na nogi, bo na głowę już za późno, ale mam to gdzieś. Miłej lektury.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Ludzie w szpitalu, którzy wkurzają najbardziej

Jest kilka głównych typów, które potrafią przyprawić o białą gorączkę bez większego wysiłku. Wystarczy, że istnieją. Na ogół są to - opisane już wcześniej - akwizytorki oraz pielęgniarki, ale mistrzostwo w rywalizacji o tytuł osoby "najbardziej uprzykrzającej życie pacjenta" zdobywają jednak salowe. Mam wrażenie, że te to mają między sobą jakiś ranking - która wypowiedziała więcej beznadziejnych słów do pacjenta, której jakiś pacjent odpowiedział, może ilość zdań wypowiedzianych do niej przez pacjenta też się liczy, kto wie? Na pewno się starają, tego im nie zarzucę. 

niedziela, 7 czerwca 2015

Akwizytorzy - tutaj słowo "tupet" to za mało

Na drzwiach mojego pięknego i nowoczesnego wydziału wisi kartka z napisem "ZAKAZ AKWIZYCJI" - i chwała za to! Tzn. za zakaz. Nie za kartkę. Bo wygląda to trochę komicznie, no ale coś z nią musieli zrobić, a przecież nie postawią fajnego pana w czerwonym kubraczku i dużej czarnej czapce, który trzymałby owe ogłoszenie. Zakaz jest? Jest!

Odwiedziny

Tak sobie przed snem mysle, jak to priorytety sie zmieniaja. Jak bylam mala, to chcialam zeby mnie ciagle ktos odwiedzal - babcie, ciocie, siostry i inne przyszywane stryjki. A mama to najlepiej, zeby siedziala ze mna 24/7.
Po jakims czasie - dosc dlugim, ale zawsze! - okazalo sie, ze inne dzieci na oddziale nie gryza i mozna z nimi pogadac, posmiac sie i pouciekac nocami przed nasza ulubiona docent Gołąbek (dobrze znana wszystkim, ktorzy mieli okazje leczyc sie w warszawskim IMIDzie, starsza, lekko skrzeczaca pani, ktora powinna juz dawno odfrunac na emeryture, ale chyba skrzydla jej juz wysiadly i zostala... Cos jak nasza studencka Ha...aaa niewazne, niech kazdy ruszy wobraznia po swojemu :D). Wtedy odwiedziny zaczely przeszkadzac, bo siedzieli i siedzieli, a ja juz chcialam leciec na swietlice. 
I trzeci okres, ktory nadszedl teraz. Niby czlowiek sie cieszy, ze przychodza, ale ani nie ma sily gadac, ani wyspac porzadnie sie nie moze... Mamo, tato, kocham Was!
To wcale nie ma byc zniechecenie do odwiedzin! Ale jak pacjent wyglada jakby wlasnie zostal przejechany walcem i pozbierany z asfaltu, to warto sie troche wstrzymac z ploteczkami. Rada na dzis! A ja w odwiedziny zapraszam, ale po poludniu. Rano ŚPIĘ! :D
Dobranoc. 

Bo bez papierosa nie przeżyje

Jak można palić w szpitalu? Powiedzmy, że mój osobisty wstręt do tytoniu odłożę na inny wpis, bo jest się nad czym wywodzić. Ale tu, w szpitalu, na PULMONOLOGII (oddział leczenia chorób płuc - dla niewtajemniczonych) człowiek potrafi perfidnie i z premedytacją iść do łazienki i palić szluga. 
Zrozumiałabym nawet, gdyby tak było w szpitalach dziecięcych, gdzie pacjentowi samemu nie wolno wytknąć nosa poza oddział - wtedy wiadomo, zakazany owoc i te sprawy, to chowa się po kątach z oknami i hoduje swojego raka. 

NIE! Palą w tych łazienkach, bo im się wyjść łaskawie do ogródka nie chce. Skoro ma siłę palić, to czemu nie ma siły z tym szlugiem zjechać windą piętro niżej i nie zatruwać życia innym? 
Może akurat po nim wejdzie ktoś, kto ledwo oddycha bez tlenu i już sama wyprawa do łazienki jest jak maraton po Saharze, bez wody, w samo południe?! A tu jeszcze musi oddychać tym gównem... Zgon na miejscu. I czemu? Przez papierosy na oddziale pul-mo-no-lo-gi-cznym! 
A personel też ma w dupie wszystko. Stare dziadki, ledwo dychają, ale spoooko, niech idzie palić, o jednego mniej! 

I takim oto optymistycznym akcentem kończę pierwsze wywody, żale i przemyślenia na tym blogu. 
"Daleko od noszy, od noszy najdalej, najlepiej nie choruj, omijaj szpitale"... jeśli Ci życie człowieku miłe.

sobota, 6 czerwca 2015

Emi VS Blog - podejście 835986

Od jakiegoś czasu wiele osób mówi mi, że powinnam założyć bloga. No to jest.
"Tylko na jaki temat Ty byś mogła pisać?! Hmmmm.....". Na każdy. I tak też będzie. Zaczynając od zgniłozielonej rzeczywistości szpitalnej, przed studia, na które kiedyś wrócę (jeszcze się nie dowiedziałam kiedy ale WRÓCĘ!), po wkurzające baby w kolejce do lekarza.

UWAGA! 
Ogłoszenie dla leniwych. Zdjęcia też się jakieś znajdą. Np. papki szpitalnego obiadu.

No to zaczynamy. Za utrudnienia (np. niezrozumiały język, zbyt dużo przekleństw - mamo, tato, z góry przepraszam!) i wszelkie niedogodności nie ponoszę odpowiedzialności, życzę przyjemnej podróży.