środa, 14 października 2015

PR w XXI wieku, czyli ludzie za dobrą reklamą zjedzą nawet trutkę

UWAGA! AUDYCJA NIE ZAWIERA LOKOWANIA PRODUKTÓW!

Wszyscy znamy anegdotę o kimś, kto relaksował się, oglądając w spokoju reklamy w telewizji... aż tu nagle film! Tak, reklama. Objawienie, rzecz święta. Była, jest i będzie do końca świata i dwa dni dłużej. A w całym tym biznesie wyróżnia się jedna grupa, która nie ma dla mnie zupełnie racji bytu. To reklamy leków. Oprócz nich bardziej bez sensu wydaje mi się tylko TATO KUPA.



Reklama informacja połączona z komunikatem perswazyjnym. Zazwyczaj ma na celu skłonienie do nabycia lub korzystania z określonych towarów czy usług, popierania określonych spraw lub idei (np. promowanie marki).
Promowanie marki. Skłonienie do nabycia lub korzystania. To jak to się ma do leków? Czy to nie lekarz powinien zlecać, co chory ma brać, żeby wyzdrowieć, a nie pani Goździkowa, której twarzy nawet nie dane było nam zobaczyć?

Nie oglądam dużo telewizji. W zasadzie ostatnio oglądam tylko mecze i kilka wybranych programów. Wolę marnować czas w Internecie, gdzie czasami na coś ciekawego trafię. Kiedy jednak zalegnę przed elektronicznym odbiornikiem z ruchomym, kolorowym obrazem oraz dźwiękiem, w celu chwilowego odmóżdżenia się, nie mogę wyjść z podziwu, jak duża część wszystkich reklam przypada właśnie na leki. Te na kaszel, katar, przeziębienie/grypę oraz wszelkiego rodzaju bóle przewyższają wszystko. Czasami nawet jedna po drugiej. Leki, wszędzie leki. I siedzi człowiek przed tym telewizorem i myśli, czy przypadkiem go coś nie boli. O, chyba coś mnie ćmi, czas wybrać się do apteki, ale najpierw obejrzę reklamy do końca, żeby było w czym wybierać. A zaraz zacznie się film, więc spokojnie mogę gdzieś wyjść. 

A twórcy reklam starają się bardzo, żebyście wybrali akurat ich lek. Ostatnio zaciekawiła mnie informacja o tym, że NO-SPA nie zawiera glutenu. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że topiący brzytwy się chwyta, bo przecież z jakiej racji w ogóle gluten miałby w lekach zagościć. Zrobiłam jednak mały research i okazało się, że byłam w błędzie. Oto wyniki.

Okazuje się, że jednak są leki zawierające gluten. Jeden z nich dane mi było nawet brać. Tak czy inaczej, przejrzałam te najbardziej do NO-SPY podobne, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście jest ona taka jedyna i cudowna i postanowiła mieć zdrowszy skład od konkurencji. Nic z tego. APAP, który podobno działa też na bóle brzucha/menstruacyjne również glutenu nie posiada. Tak samo Nurofen, Ibuprom i chyba większość leków przeciwbólowych (okej, przyznaję się bez bicia, że nie sprawdzałam składu każdego leku, więc jeśli znajdziecie jakiś wyjątek, to proszę mnie nie pozywać o zamieszczanie nieprawdziwych informacji). Więc skąd nagle w reklamie informacja, że lek nie zawiera glutenu? Odpowiedź chyba jest oczywista. Bezglutenowe odżywianie w modzie, a więc bezglutenowe leki wysuwają się na prowadzenie. No tylko w moim przypadku to nie przejdzie, bo NO-SPA na mnie nie działa, więc nawet taki świetny pijar mnie nie przekona.

Rynek farmaceutyczny stara się bardzo, żeby wymyślać coraz to nowsze leki na coraz to głupsze schorzenia. Chociażby na kaca. Tak, tak mili Państwo, okazuje się, że wynaleziono lek na kaca. LEK! Medicine. Arznei. Droga. Наркотик. Powstańcie teraz wszyscy i zacznijcie wiwatować, bowiem Bóg wysłuchał Waszych modłów. Zbawienie nadeszło! Wystarczy, że naćpacie się zażyjecie dwie tabletki przed piciem alkoholu, jedną w trakcie i trzy rano (ale jeśli serio chcecie to brać, to zapoznajcie się z treścią ulotki itd., bo to średnio sprawdzona informacja). I jesteście jak nowo narodzeni. Myślałby kto.

Kolejnym cudownym wynalazkiem jest lek na kaszel palacza. O szlug-timie już pisałam, więc od nowa wywodzić się nad tym nie będę. Ale jak widzę taką reklamę, to scyzoryk gotów mi się w kieszeni otwierać (byłby gotowy, gdybym go nie zgubiła). Wracając do palaczy, nałogu i jego skutków. Czy tylko ja to odbieram jako zachętę do palenia? Jedyną niedogodnością u osób palących, dopóki nie wyhodują raka, jest właśnie owy kaszel. Jest lek = nie ma problemu. A, no dobra, może jeszcze nieświeży oddech, ale o tym w kolejnych akapitach.

Tak czy inaczej, dwa powyższe przykłady, według mnie są pro-używkowe. Odsyłam z powrotem do definicji reklamy - popieranie określonych spraw lub idei. Ja w reklamie tych leków widzę tylko jeden jasny przekaz. Niszczcie sobie zdrowie, ćpając przy okazji tony leków. Farmaceutyka musi się z czegoś utrzymać.

Ostatnie odkrycie wszech czasów - lek na nieświeży oddech. Tak, nadal piszę o lekach; nie o gumie do żucia czy miętowym cukierku. To już nie wystarczy! Nieświeży oddech to choroba! To się leczy! Chyba że jest to skutek w/w palenia. Wtedy na kaszel bierzesz jedną tabletkę, na odór z jamy gębowej drugi i możesz iść w tango. Tylko nie zapomnij wziąć leku na kaca! A na koniec coś na wątrobę, bo wcześniej zażyte tabletki na pewno ją obciążyły.

Reklamowanie leków jest najgłupszym sposobem na zarobek. O ile sama chętnie zajęłabym się w przyszłości PR-em, o tyle wszelkim lekom zrobiłabym jedną wielką antyreklamę. Kto wymyślił promowanie czegoś, co powinniśmy brać, po pierwsze tylko w ostateczności, bo to chemia i trucizna (tak, nie bójmy się powiedzieć, że medycyna truje nam organizm), a po drugie pod okiem kogoś, kto się na tym zna? Nie twierdzę, że wszystkie leki od razu powinny być na receptę i to tylko taką wydaną przez specjalistę w danej dziedzinie. Możemy się gorzej poczuć i iść do apteki, w której farmaceuta nam coś doradzi. Ale w żadnym wypadku nie widzę usprawiedliwienia na zachęcanie nas na każdym kroku do leczenia się na coś, na co wystarczyłby ciepły koc, miód z cytryną i porządne wypocenie się ze dwa razy.

I jeszcze ci wszyscy niby-lekarze-specjaliści, którzy tak szczerze polecają wszystkim swoim pacjentom stosowanie takich i innych leków. Ostatnio zauważyłam, że już nawet w reklamach nie piszą imion i nazwisk, a samą specjalizację i miasto. Bo ktoś gotowy wyguglować ich i wykryć, że pan doktor Iksiński z Kozitrąbki Dolnej... wcale tym doktorem nie jest! Chociaż podobno ten, co reklamuje lek na kaszel palacza jest naprawdę doktorem. Takim w fartuchu, ze stetoskopem na szyi i papierkiem, że może leczyć... Szkoda tylko, że to chirurg. Taki, który przepalone papierosami i przećpane lekami usprawniającymi palenie płuca może tylko pokroić.

Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis. Czekam na to, co Wy macie do powiedzenia w sprawie leków. Też bierzecie tylko to co musicie i tylko w skrajnych przypadkach? Czy raczej wolicie na tzw. wszelki wypadek wziąć coś, co było ładnie zareklamowane?

21 komentarzy:

  1. Z tego, co kojarzę to we Francji nie ma reklam leków. U nas też nie powinno ich być. Lekarz powinien decydować, nie reklama.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to mi chyba czytasz w myślach, już któryś raz tak jest! :O
    Ostatnio jak właśnie wpadłam na tą reklamę leku na kaca to zbulwersowałam się i zrobiłam dym wszystkim, którzy w tym czasie byli w pomieszczeniu, bo tak mnie to zirytowało.. Idealnym lekiem na kaca jest po prostu NIE PIĆ ALKOHOLU nie wiadomo ile, a nie nachlać się jak dzika świnia, a potem truć organizm. Takie reklamy, a tymbardziej leki powinny być zakazane. Amen!
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "NIE PIĆ ALKOHOLU nie wiadomo ile" podoba mi się ten komentarz xD
      Niedługo wymyślą lek popierający wagary, czekam na to z niecierpliwością.

      Usuń
  3. To są paraleki, a że Polacy naród hipochondryczny, więc łykają wszystko (nomen omen) z rozkoszą.
    Lek na kaca nie nowość, kiedyś trzeba było "pić w trakcie nie po fakcie 2KACE" xD
    Pamiętam też, że jakiś żel do wcierania reklamował doktor Lubicz odziany w kitel, czyli marny, ale jednak aktor. Śmiech na sali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten 2KACE chyba mnie najbardziej zmotywował do napisania tego xD
      Nie wiem, ja nie biorę leków, których nie muszę. Wychodzę z założenia, że jak coś boli, to trzeba przeczekać, bo i tak przejdzie, a jak nie przechodzi za długo, to znaczy, że przyczyna jest poważniejsza i trzeba się wybrać do prawdziwego pana doktora w celu zniwelowania przyczyny... a nie skutku. I tyle w temacie xD

      Usuń
    2. Toto wróciło? O ile mnie pamięć nie myli, było hitem dziesięć lat temu :P
      Leki przeciwbólowe, może i nie para, bo na kogoś ponoć działają. Znam ludzi, którym pomaga Apap, mnie za nic. Mi chodziło głównie o te suplementy diety... po co łykać jakieś witaminowe cuda na kiju, zamiast zjeść owoc albo warzywo? Czysta głupota. Osobiście ufam tylko prawdziwym lekarzom. chory kręgosłup tudzież zniszczony żołądek zobowiązuje :P

      Usuń
    3. Wróciło...
      Jak działa, to niech biorą, przecież nie bronię :D Ja nie widzę różnicy w braniu i niebraniu, więc nie biorę... na ogół :D

      Usuń
  4. A powiem Ci, że ja reklamy jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam, więc nawet nie zwróciłam uwagi na to, że tych reklam leków jest tak dużo, a faktycznie jest! Ja staram się ogólnie unikać tej chemii i biorę na prawdę w skrajnych przypadkach coś przeciwbólowego czy jakiś syrop na kaszel, gdy mam wrażenie, że płuca wypluję - a niestety w domu zostać nie mogę - chociaż opcja z kocykiem byłaby idealna.
    A wiesz, że się zastanawiałam, po jakiego grzyba wspominają o tym glutenie?! Ogólnie to rzygać mi się chce, gdy słyszę o tych zdrowych dietach "bez laktozy i glutenu". Kuźwa wszyscy nagle udzielają wywiadów jak to zajebiście zmieniło ich życie. Nosz kur... Guzik mnie to obchodzi, co sobie je sławna żona sławniejszego męża, czy ktoś tam inny. Jeszcze dzisiaj zobaczyłam na poczcie książkę wydaną przez jedną z prezenterek telewizyjnych jak to "Nowa dieta bez glutenu zmieniła moje życie!". - normalnie miałam ochotę wyrzucić tą książkę przez okno. :P
    A jeszcze co do nieświeżego oddechu - może on być czasem skutkiem chorej wątroby lub gardła i cukiereczki miętowe czy gumy do żucia raczej tutaj nie pomogą. Chociaż w tym przypadku również skłaniałabym się ku leczeniu przyczyny, a nie maskowaniu skutków - dowalając wątrobie jeszcze bardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta bezglutenowa może i jest fajna, byłam na niej, zanim była modna B| Ale w końcu mi się chyba znudziła. Czułam się na niej dobrze, ale na razie jem wszystko co mi smakuje i próbuję przytyć xd
      Każdy powinien jeść to, przy czym się dobrze czuje. Jedni na diecie bezglutenowej, inni na bezcukrowej, a jeszcze inni na po prostu swojej. I niech jedzą co chcą :D
      Z tym nieświeżym oddechem to racja, ale dzięki tej reklamie każdy, komu nie będzie się chciało umyć zębów powie sobie, że to na pewno halitoza lub inny mankament i na potęgę będzie brał leki. Tak działa reklama...

      Usuń
    2. Może i jest fajna, ale przez to całe nagłaśnianie i boom promowany przez gwiazdy ja osobiście się do tego zniechęcam, bo robi mi się słabo od namiaru wychwalania tego wszystkiego. :P
      I dobrze niech sobie każdy je co chce, ale chyba nie musi od razu wydawać o tym książki?? O.o

      Usuń
  5. Co do tego glutenu, to w sumie sprytnie, bo 3/4 ludzi bedzie siedzialo i mówiło "wooow! kochanie, idz mi kup nospe, bo mniej szkodzi". a co do smiesznych chorob....to ostatnio slyszalam reklame lekow na bole stawów...psów. Nie chcesz zeby po spacerku Twojego pupila bolaly nozki? Daj mu *nazwaleku* piesek bedzie Ci bardzo wdzieczny!/K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marketing przede wszystkim ;D
      A co do tych stawów, to wcale nie takie śmieszne, bo np. owczarki niemieckie mają bardzo często problemy ze stawami, ale do jasnej cholery, niech weterynarz mówi co pies ma brać, a nie przebrany aktor w telewizji!

      Usuń
  6. Masz całkowitą rację! Aż sposób się nie zgodzić :) Leków, które są dobre i skuteczne same w sobie, reklamować nie trzeba. Jeżeli coś nas boli idziemy do lekarza, on będzie wiedział co dla nas najlepsze! Ewentualnie samemu do apteki i na miejscu poradzić się pani aptekarki, która bądź co bądź jakąś wiedzę o lekach ma :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śmieszy mnie naiwność ludzi kupujących leki na nieistniejące choroby. Czytałam gdzieś, kiedyś, nie wiem ile w tym prawdy, że te wszystkie suplementy, żeby mogły być dopuszczone do sprzedaży, muszą spełniać jeden warunek: nie szkodzić. Nie muszą nawet działać, ważne, żeby za bardzo nie truły. Niektóre reklamy są tak durne, że nie chcę się wierzyć, że ktoś daje się na to nabrać. Fajnie by było, jakby do każdej reklamy leku był obowiązkowy komentarz prawdziwego lekarza, który uświadomi ludziom, że "ej, halo, takie schorzenie nawet nie istnieje, a tym bardziej lek na nie".

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej mnie śmieszy suplement diety na... zespół niespokojnych nóg. Weź tabletkę, przestaniesz ruszać nogami przez sen. To mnie rozwaliło. Świetny tekst, chyba Twój najlepszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o tym zapomniałam, ale racja! Mąż jakby... biegał przez sen. Wziął tabletkę i... przestał!
      Mój pies też ruszał łapami przez sen i jakoś nie pomyślałam, że to trzeba leczyć.
      Dziękuję <3

      Usuń
  9. nad niektórymi reklamami załamać ręce to i tak za mało. szczególnie odnośnie tych z lekarstwami. wyobraź sobie, siedzi człowiek przed telewizorem, je śniadanie/obiad/kolacje a tu o hemoroidach wyskakuje informacja XD choć pamiętam, rok temu, na zajeciach z reklamy musieliśmy reklamy stworzyć jakby, hasła głównie. ta grupa, która wylosowała zaklad pogrzebowy i strusia (takie dziwne zadanie dostaliśmy) wymyśliła hasło, żeby nie chować głowy w piasek :P do tej pory mnie to rozśmiesza XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na żadne reklamy się nie nabieram, dosłownie. Wiem jak one funkcjonują i co jak co, ale mnie nikt nie skusi do tego, czego nie chcę. Dziwię się innym ludziom ,którzy twierdzą podobnie do mnie, a jednak dają się nakłonić na wszystko

    OdpowiedzUsuń