wtorek, 10 listopada 2015

Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy!

Była kiedyś taka bajka Kasztaniaki. Przedstawiała codzienne perypetie ludzików, zrobionych z kasztanów (niemożliwe!), mieszkających w norze pod kasztanowcem (no way!). W jednym z odcinków gonił je pies. Gdy Kasztaniaki schowały się w swej chałupce - psina jak to psina - zaczęła w norce węszyć. Kasztanowe ludziki miały te takie swoje kłujące kubraczki i czapki (wiecie o czym mówię, nie? Zielona skorupka, z której wykluwają się kasztany), i kiedy w swych drzwiach zastały wielkie nosisko, dziabnęły psa, dodając cudowną sentencję Nie wtyka się nosa w nieswoje sprawy! I tę mądrość życiową każdy sobie powinien wziąć do serca już od najmłodszych lat.



Okej, psa trochę szkoda. Zawsze mi szkoda zwierząt. Nie płaczę, kiedy na filmach cierpią ludzie, nie płaczę na filmach wojennych, na komediach romantycznych, za to ryczę jak głupia, jeśli zwierzęciu dzieje się krzywda. Albo kiedy po prostu zwierzę jest smutne... Albo po prostu... bo zwierzę... Ale do rzeczy, psu się należało! Po co pakował nos tam, gdzie nie powinien?!

Ta bajka to oczywiście metafora. Wiemy, że nie każdemu psu można wszystko wytłumaczyć. Ale ludzie teoretycznie to istoty rozumne. Skoro już od dziecka nawet bajki nas uczą, żeby zajmować się swoim życiem, to czemu nadal tego nie robimy? Czemu wciskamy innym swoje teorie. Czemu narzucamy swoje zdanie? Czemu, zamiast zająć się czubkiem własnego nosa, to stalkujemy profile twarzoksiążkowe w poszukiwaniu... no właśnie nie wiem. Emocji? Sensacji? Skandalu?

Ile razy rozważaliście jakiekolwiek plusy dożywotniego pozbawienia wolności za umyślne spowodowanie śmierci, bo ktoś stał nad Wami i powtarzał jak pacierz musisz to, powinieneś tamto? Mnie się zdarzyło. I czuję się rozgrzeszona, bo według mnie byłaby to obrona konieczna. Pozdrawiam tutaj mojego wykładowcę prawa. U którego miałam poprawkę...

Tak czy inaczej, narzucanie komuś własnego zdania jest tak samo potrzebne jak wyrostek robaczkowy i zęby mądrości (a tu pozdrawiam panią od biologii z liceum). Tylko wyrostka i zębów można się pozbyć bez większych problemów z prawem. Można pstryknąć palcami i problemu nie ma. Z ludźmi nie jest tak łatwo.

Jeszcze pal licho takich, którzy gadają po prostu, żeby sobie pogadać i próbują uzmysłowić nam swoje priorytety i ideały tylko dlatego, że nie potrafią milczeć. Nie oczekują, że zmienimy swoje życie o 180 stopni. Wystarczy im głupie ehe, pewnie. Gorzej z tymi, którzy wciskają nam swoje teorie i czekają, aż zaczniemy im się podporządkowywać. I możesz gadać takiemu, że Tobie to nie pasuje. Że Ty uważasz inaczej. Że sprawdziłeś na własnych zębach, że krem do protez Corega wcale nie jest najlepszy. I że dobrze wiesz, że po brukselce robi Ci się niedobrze. Na nic tłumaczenia, na nic kłótnie. Na nic płacze, krzyki, groźby i prośby. Osobnik swoje wie i tyle. I to on ma rację. A Ty musisz zmienić swoje nawyki i  musisz nakazać swojemu organizmowi nowe funkcjonowanie. Bo Osobnik tak powiedział! I dopóki nie staniesz się innym człowiekiem, Osobnik będzie nad Tobą stał i powtarzał swoje. Będzie się pojawiał w koszmarach. Będzie siedział w lodówce i wyskakiwał z kibla. A Twoim życiem zacznie się interesować Hitchcock. Z ZAŚWIATÓW!

I co robić, aby temu zapobiec? No cóż, ja zawsze byłam upartym człowiekiem (wmawiałam sobie, że to przez mój znak zodiaku, że niby wodniki tak mają) i trudno było mnie przekonać, że robię źle. A pierwszym słowem, jakie wypowiedziałam było nie. Raz trafił mi się godny przeciwnik. W wieku około 3 lat, będąc u babci na wsi, szłam grzecznie po wąskiej ścieżce, gdy nagle, z naprzeciwka w moją stronę zaczął kroczyć babciny pies. Ścieżka wąska. Ominąć się nie dało. A żadne z nas nie chciało ustąpić drugiemu. Kto wygrał? Nie pamiętam. Rodzina wstrzymała się od głosu. A ja radzę Wam jedno. Osobnika należy uspokoić - oczywiście, zrobię tak, jak sobie tego życzysz - a następnie dalej robić swoje.
Oczywiście wtykanie nosa w nieswoje sprawy to nie tylko narzucanie swojego zdania. To też interesownie się czyimś życiem bardziej niż pedofil swą ofiarą. Bardziej niż psychofan swoim ulubieńcem. Znacie takie momenty, kiedy jedziecie autobusem, piszecie z przyjaciółką esemesy, a babcia obok, udając zeza, czyta wszystko? Albo wychodzicie do toalety podczas wieczornego słodzenia na fejsie z obiektem swoich westchnień, wracacie, a przed monitorem tata? Nos w nieswoje sprawy wtyka też pani w sklepie, która wypytuje o wszystko, o każdy, najdrobniejszy szczegół naszego życia. Dlatego apeluję: Osobniku, który interesujesz się tak bardzo wszystkim co robię, piszę, mówię i myślę - interesuj się dalej. Tylko nie zdziw się, jak przeczytasz bądź usłyszysz w końcu coś na swój temat. I nie będzie to nic miłego.

I jeszcze zdanie prawdy na koniec.

DAJCIE INNYM ŻYĆ SWOIM ŻYCIEM!

Styknie?

11 komentarzy:

  1. Styknie! Najbardziej to w Twoich notkach lubię chyba te porównania, aż czasem sama do ekranu się śmieje xD
    Standardowo, podpisuję się pod wszystkim co napisałaś.
    A te babcie wsadzające wzrok w telefon....Szkoda słów!
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodzi! Cieszę się :D
      W zasadzie nie tylko babcie, ale one najczęściej ;p

      Usuń
  2. Postaram się zastosować metodę "na ugłaskanie", do tej pory niepotrzebnie traciłam nerwy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się cieszę, że ktoś coś wyniósł z moich wypocin <3 ... No przynajmniej próbuje wynieść :D

      Usuń
    2. Wiele wyniósł, przyczynisz się do poprawy czyjegoś zdrowia psychicznego :D

      Usuń
  3. u mnie czasami ciekawosc zwycięża, ale staram się pohamowac :D/K

    OdpowiedzUsuń
  4. Staram się ha mowa Ale nie zawsze wychodzi:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze prawisz, polać Ci!
    Dodatkowo trochę się pośmiałam z Twoich świetnych porównań, a że jestem w pracy to dziwnie teraz na mnie patrzą :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dać żyć swoim życiem na pewno, chociaż uważam że często warto słuchać słów krytyki, jeżeli jest konstruktywna, oczywiście /Mikołaj

    Dwie Perspektywy Blog

    OdpowiedzUsuń