środa, 30 grudnia 2015

Jakie jest społeczeństwo XXI wieku?

Modne. To na pewno. Jest też naburmuszone i wszędzie się spieszy, ale to chyba wlicza się w dzisiejszą modę. A wnioski te wyciągnęłam z dzisiejszej wyprawy do centrum handlowego. I dzięki temu nie będziecie skazani na kolejny post z postanowieniami noworocznymi albo z poradami, jak takie postanowienia robić.


Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ja w Łodzi chodzę tylko do jednej galerii. Tam też dzisiaj się udałam. I poszłam coś zjeść. Przyznam, zgrzeszyłam, bo nie poszłam do żadnych Kej eF Maków, a grzecznie zjadłam kanapkę w SubWayu (nie, nie płacą mi za umieszczanie reklamy, a mogliby...). I tu już rzuciło mi się w oczy pierwsze spostrzeżenie. Do najmniej zdrowych "restauracji" kolejki kilometrowe. Do tych, które dają trochę mniej plastiku do jedzenia, ludzi jak na lekarstwo. Tam, gdzie sprzedają same sałatki lub ryby - ludzi brak. Zero bezwzględne. Absolutne. Czyli niby fit i te sprawy, ale jak już tracić głowę w galeriach, to po całości.

Zamówiłam więc kanapkę. Usiadłam w miejscu, w którym było dość czysto. Za chwilę dosiadł się do mnie pan z synkiem - na oko jakieś 8-9 lat - w miejsce już mniej czyste. Przeprowadzili krótki, ale jakże wymowny dialog:

P: Usiądź, a ja pójdę po jakieś chusteczki.
S: A po co?
P: Brudno jest.
S: E, to co.

Czyli naprawdę syf dzisiejszej młodzieży już nie przeszkadza? Dobra, może nie jestem wielką pedantką, ale nie umiem żyć długo w brudzie. Serio, jak żelki kocham, nawet w szpitalu ogarniam szafkę co jakieś dwa dni, bo cholera mnie bierze, że wszystko porozwalane i nie ma gdzie telefonu wcisnąć. Czy jestem gatunkiem wymierającym?

Kolejną sprawą jest to, że nowe pokolenie przez tę całą chemię w jedzeniu zaczyna cierpieć na zanik kubków smakowych. Dzieciak bowiem postanowił sprawdzić, czy w KFC są lepsze frytki niż w Maku. Spróbował jedną, wyjątkowo długą (tu muszę przyznać punkt dla pana Keja, ale przecież... rozmiar nie ma znaczenia!). Przeżuł, przełknął. I podsumował, że... smakują równo. Już nawet nie przyczepię się do tego, że równo to można przystrzyc żywopłot, ale... SMAKUJĄ TAK SAMO?! Od zarania dziejów wiadomo, że w "restauracji", do której chodzę tylko na mojito i czasami na skrzydełka, frytki smakują jak... no dobra, żeby nie krytykować, powiem tylko, że nie smakują za dobrze. Dlatego komisja w składzie: ja, mój żołądek oraz mój język orzekła, że poczucie smaku odchodzi w zapomnienie... Czy ja się może nie znam? Może się czepiam?

Poza dzieciakiem było mnóstwo, nazwijmy to młodzieży. A to jakaś grupka dziewcząt, które przekrzykiwały się jedna przez drugą, że może i on sprawia, że przy nim mdlejesz, płaczesz, piszczysz, dostajesz orgazmu (powtarzam, nie były starsze, niż w wieku gimnazjalnym!), ale... no właśnie nie wiem co dalej, bo były już za daleko.

Następnie moją uwagę przykuły inne kobitki. Dobra, te mogły być już w liceum, chociaż w to nie wierzę. Dzisiaj każda wygląda na starszą jak się wymaluje. Oprócz mnie. Wracając do punktu moich obserwacji. Jakaś laska widać ćwiczyła już głowę na Sylwestra, bo wrzeszczała na jedną, do drugiej się przytulała, a na nogach utrzymywała się tak, jak ja w szpilkach na lodowisku. Ja nie wiem, może po półrocznym mieszkaniu z młodszą siostrą mój mózg został zastąpiony przez instynkt macierzyński, ale gdybym ja zobaczyła moją malutką (wyższą ode mnie o jakieś 15 cm, ale nadal jest malutka), kochaną siostrzyczkę w takim stanie, to... Boże uchowaj!

Państwo-pijaństwo sobie poszło. Za to sprzątaczce, obrażonej chyba na cały świat za to, że to ona musi sprzątać, upadła taca. Chłopak, załóżmy student, z uśmiechem podbiegł i podał babeczce tacę. Wyburczała ledwo słyszalnie jakieś nkuję, i jeszcze bardziej naburmuszona, kontynuowała swoją robotę. Dlatego wniosek kolejny - nie uśmiechajmy się, broń Boże. Bo po co? Zaraz nasz entuzjazm zostanie zgaszony przez jakąś panią Grażynkę czy inną Tereskę.

Siedząc tak i jedząc, zaobserwowałam, że chyba ja jedyna rozglądam się po ludziach. 3/4 osobników przy restauracyjnych stolikach była z kimś. Co nie wykluczało faktu, że połowa z nich była wpatrzona w telefony. Reszta pogrążona w rozmowach. Tzn. w obgadywaniu. Nie, żebym podsłuchiwała, ale samo się w uszy rzucało wszelkie:

Widziałaś jaką miał czapkę? W ogóle mu nie pasowała!

... i kupiła sobie taką bluzeczkę w przecenie...

Miała iść na dietę, a i tak w Maku je!

Nie ma już na tym świecie lepszych tematów do rozmów, niż obrabianie tyłka tym, którym zapewne zaraz będziecie ten tyłek lizać?

Najbardziej spodobała mi się jednak pewna para. Pan z żoną/siostrą/przyjaciółką/kochanką (właściwe podkreślić), który miał w uszach słuchawki i nie zwracał w ogóle uwagi na to, co kobieta do niego próbowała mówić.

Natomiast 1/4, która, podobnie do mnie, na posiłek wybrała się bez osoby towarzyszącej, wpatrzona w telefon, pochłaniała swoje danie z prędkością godną tylko odkurzacza z wyższej półki. Gdzie Wy się ludzie tak spieszycie? Okej, hipokryzją by powiało, gdybym napisała, że nie przebieram nogami, kiedy w kolejce do kasy starszy pan zagaduje młodą, wytapetowaną ekspedientkę, a na mnie czeka tata, ale litości, jedzenie trzeba pogryźć! Naprawdę życie aż tak Wam niemiłe, że gotowi jesteście się udławić, żeby zdążyć... gdziekolwiek?

Na zakończenie dnia, tym razem już nie w kąciku posiłkowym, a w kolejce do kasy, stał za mną pan i wołał swoją żonę, żeby się pospieszyła. Pani, strzelam, że świeżo po solarium, z tapetą grubszą, niż wysokość moich szpilek, wrzasnęła, że PRZECIEŻ JESZCZE SIĘ NIE ZWOLNIŁO, CZEGO KURWA DRZESZ JAPĘ! A za chwilę, łagodniejszym już tonem, dodała, że te szaliki to do dupy, wszystko takie beznadziejne. Także nędza w tym kraju.

I bida również. Jak powiedział wczoraj mój tata:

Niby bieda w kraju, ale miejsc na parkingu w centrum handlowym ze świecą szukać! 

I tym optymistycznym (a może wręcz przeciwnie) akcentem zakończę dzisiejszy wpis. Puentę do niego pozostawiam Wam.

Aha, dzisiaj nie będzie profeszional grafik. Bo bieda w kraju.

A jako że jest to ostatni wpis w tym roku, życzę Wam szampańskiej zabawy, cobyście chociaż fajerwerki zapamiętali! No i oby 2016 był chociaż o gram lepszy, niż ten, który jutro odejdzie w niepamięć :*

14 komentarzy:

  1. Na ten Nowy Rok wszystkiego najlepszego tylko bez fajerwerków, bo psy i inne zwierzaki głupieją. Ludziki jak kraj długi i szeroki gnają, spieszą i co chwila klną jak szewcy. Taki to folklor zakupowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja to taki obraz widzę za każdym razem, gdy odwiedzam galerię w krakowie. a, że bywam tam (chcąc nie chcąc) dosyć często, to nauczyłam się ignorować. szkoda życia :) aczkolwiek wkurzają mnie te panie, które tam sprzątają. albo inne panie kasierki. ja wiem, że praca, że ciężko, że trudno, ale na litość boską - odpowiedzieć dziękuję to jeszcze chyba dużo nie kosztuje? a jak mi taka odburknie, albo co lepiej, nie odpowie nic, to jakoś mi samej się odechciewa być miłej dla innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie lubię sobie poobserwować ludzi. Zastanawiać się, o czym myślą albo po prostu patrzeć na ten wyścig, kiedy ja mogę spokojnie siedzieć :)
      A te panie muszą całemu światu pokazać, jak to mają w życiu źle.

      Usuń
  3. Też zauważyłem to samo - do maka i kej ef si gigantyczne kolejki, do zdrowszych restauracji prawie hula wiatr. Tak pewnie jest w wielu miastach...

    Obojętność na chlew, degeneracja kultury i pozostałe sprawy też zauważyłem, więc nie jesteś sama ;).
    Szczęśliwego Nowego Jorku! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tak jak mówię, niby fit, ale jednak nie do końca :D

      Szczęśliwego! xD

      Usuń
  4. To chyba wiadomo od dawna, ze te frytki z KFC nie są nawet po części tak dobre jak z MC tak w sumie..Przykre to co opisałaś, ale jakie prawdziwe. Też zawsze jak siedzę np. właśnie w galerii i jem to tak obserwuje.. :D
    Szczęśliwego Nowego Roku :*
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn. te z Mc też jak dla mnie nie powalają smakiem, ja najlepiej lubię domowe xD Ale umówmy się, KFC mogloby lizać stopy frytkom z Mc...

      Usuń
  5. Myślę, że nie zdrowsze jedzenie, a ceny tegoż jedzenia mogą odpychać ludzi... W galeriach nie jadam, czasem do Mccaffe na kawę pójdę, ale z moich obserwacji to wcale nie jest ten Mc tak okupowany, a i trochę ludzi w SubWayu się znajdzie :) Ludzie są różni i nie można ich wsypywać do jednego worka. Myślę, że nie trzeba być pedantem, żeby lubić względną czystość i porządek. To się nazywa kultura osobista, lecz nie każdy ją posiada - jak np. pan który ignorował swoja rozmówczynie i nie raczył wyciągnąć słuchawek z uszu. Pewnie na miejscu tej kobiety sama bym mu je wyciągnęła :D To prawda, że dzisiejsi ludzie wszędzie się spieszą i nie odkładają telefonów, ale mi to osobiście nie przeszkadza. Sama często się śpieszę, zazwyczaj na autobus... w domu muszę mieć pełen relaks i czas dla rodziny! Telefon to doba rzecz - ułatwia komunikację, ale nie jest on przyrośnięty do mojej ręki ":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... w, nazwijmy to, tych zdrowszych barach, które mieszczą się akurat w Manufakturze (bo tam byłam, stamtąd moje obserwacje), to jedzenie wcale nie jest takie drogie, a jednak wieje pustkami. Co do SubWaya - masz rację, garstka sie tam znajdzie. Jednak ja będę stała przy swoim, za każdym razem do KFC i MC są kolejki, podczas gdy obok, w Fishcośtam jest jeden człowiek.
      Ja też dużo korzystam z telefonu, jednak umiem go odłożyć, kiedy jestem z żywymi ludźmi, nie muszę siedzieć cały czas wpatrzona w ekranik. A coraz mniej osób to potrafi :)

      Usuń
  6. łyknęłam tekst jednym tchem, dlatego, że dobrze i przyjemnie napisany, ale również dlatego, że.. bardzo mądry! sama zauważam wszystko to, co się dzieje. najbardziej smucą mnie ludzie, którzy olewają rozmówcę, bo akurat wstawiają zdjęcie na insta/snapa, robią check in na fejsie.. czyli chcą się przypodobać innym, nawiązują z nimi kontakt przez internet, a nie potrafią docenić faktu, że siedzi przed nimi żywy rozmówca..
    ha! super, że jesteś osobą, z którą można podyskutować o tym, jak ohydne są fryty z kejefczaka :D pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! :D
      Ja się przyznaję bez bicia, że też dużo czasu spędzam wpatrzona w komputer/telefon, ale jednak potrafię po prostu rozmawiać. Właśnie z żywymi ludźmi :)
      To piątka, też pozdrawiam! :D

      Usuń
  7. Trafiłam tu do Ciebie przypadkiem i... tak mi się spodobało! Super się czyta! Będę zaglądać!

    Niniejszym także zapraszam do siebie: http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/. Rozgość się :)

    Ok, idę teraz szukać przycisków do polubiania/followowania/subowania :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi czytać takie komentarze, dziękuję <3
      Na pewno zajrzę :D

      Usuń
  8. Hey there, You've done a great job. I will definitely digg it and personally recommend
    to my friends. I am sure they will be benefited from this site.


    my web blog - marvel mighty Heroes cheats tool

    OdpowiedzUsuń