niedziela, 5 lipca 2015

Gadaj z dupą, to Cię osra!

To sranie chyba mi zostało od tzw. "nic-nie-wnoszących-w-życie" powiedzonek mojej babci. Tak czy inaczej...

Czemu my się nie słuchamy? NOALEJAKTO?! No... normalnie. Nie wystarczy mieć sprawnej błony bębenkowej, żeby potrafić wykonywać tą skomplikowaną czynność, jaką jest właśnie słuchanie. Drugiej osoby. Bo z muzyką, lektorem w filmach (ble, wolę napisy!), szczekaniem psa (chyba że to błaganie o spacer) i bulgotem akwariowego filtra idzie nam znacznie lepiej. 


Trochę biologii (zdawałam ją na maturze, to się pochwalę, że jakąś wiedzę mam - a co!): 
Jest sobie dźwięk. Mały, nieporadny, zagubiony. Włazi do ucha, bo ktoś mądry tak kazał. Tam wprawia w drganie błonę bębenkową, która przekazuje dalej fale dźwiękowe do kosteczek - młoteczka, kowadełka i strzemiączka, a następnie do ślimaka, gdzie nasz mały dźwięk, staje się już porządnym impulsem dźwiękowym. Stamtąd już tylko nerwami do mózgu, który odczytuje "co autor miał na myśli". No właśnie, odczytuje, albo i nie. O ile jest to tylko bzyknięcie komara i machnięcie ręką lub trzepnięcie się w ucho w ramach odruchu bezwarunkowego wystarczy, o tyle z rozmową jest trochę trudniej.

- No hej, jak tam się czujesz?! Nic się nie odzywasz!
Uwaga, niebezpieczeństwo na horyzoncie! Taki Osobnik nie czeka wcale, aż streścisz mu swoje podboje, wzloty i upadki, przeżycia i doświadczenia, jakie Cię napotkały od Waszej ostatniej rozmowy. On po prostu chce "odbębnić kulturkę" i przejść do swoich żali. 
- Wylali mnie z uczelni, straciłam pracę, mój chłopak ma inną na boku, a pies choruje. Szkoda gadać.
- Mówisz? To świetnie, masz absolutną rację! A słuchaj, co mnie się przytrafiło! Jechałam niedawno w nocy do kuzynki, bo... 

I spróbuj odpisać jakieś głupie "aha", albo "hehe fajnie", to dostaniesz opierdziel, że Osobnik do Ciebie pisze pierwszy, wypytuje co słychać, a jak chce się sam wyżalić to widzi środkowy palec. FAJNA Z CIEBIE PRZYJACIÓŁKA, WIESZ?! 
Od kiedy jesteśmy przyjaciółkami? Musiałam być pod wpływem silnych środków odurzających, bo nie pamiętam ceremonii zaprzyjaźnienia... Jedno jest pewne - powinieneś teraz, drogi Czytelniku, błagać o wybaczenie. Inaczej dopiero za kilka miesięcy Osobnik się do Ciebie odezwie. Żeby "wysłuchać". 

Nadal uważasz, że ludzie potrafią słuchać? To umów się z jakąkolwiek grupką ludzi. Nieważne, znajomi czy nie, starsi czy młodsi, kilka osób czy wielka grupa. Nieważne też gdzie. Wyjdź i słuchaj. Nie przeszkadzaj. Daj innym dokończyć zdanie. A potem następne, żeby w połowie myśli też nie przerywać. A potem następną myśl, bo to tak jakoś się złożyło tematycznie. I czekaj na swoją kolej. I do usranej (hehe!) śmierci się nie doczekasz. 

Dlatego nie słuchamy. Przerywanie sobie wpół zdania odbierane jest co prawda za niekulturalne, a najbardziej czepiają się tego oczywiście osoby, które same nie potrafią dosłuchać rozmówcy do końca i wtrącają swoje historyjki w trzech siódmych jego zdania. Ale takie jest prawo Dżungli, co wywalczysz, to Twoje, reszta przepadnie.

Rozmawiamy ze sobą, ale się nie słyszymy. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że jeżeli sama chcę być słuchana, to muszę pokazać innym, że i ja ich słucham. Spróbowałam. I wiecie co Wam powiem? Pstro. Nie działa. Może włożyłam odwrotnie baterie, może nie zapoznałam się z treścią ulotki dołączonego do opakowania, a może nie przeczytałam dokładnie instrukcji obsługi. A może po prostu nie miało działać. Sorry, taki mamy klimat. 

Technika słuchania siebie nawzajem staje się coraz trudniejsza do opanowania. Ubolewam nad tym, bo ja lubię słuchać, ale lubię też czasem być wysłuchana. Bez walki, rozlewu krwi i rzezi niewiniątek. Zatrzymajmy czasem swój słowotok. Posłuchajmy. Może rozmówca okaże się być godnym uwagi.

                                                                               

- Idę do sklepu, kupić Ci coś? 
- Drożdżówkę. Jakąkolwiek, tylko NIE z serem.
- Okej!
...
Trzymaj swoją drożdżówkę. Z serem chciałaś, prawda? 


1 komentarz: