niedziela, 7 czerwca 2015

Odwiedziny

Tak sobie przed snem mysle, jak to priorytety sie zmieniaja. Jak bylam mala, to chcialam zeby mnie ciagle ktos odwiedzal - babcie, ciocie, siostry i inne przyszywane stryjki. A mama to najlepiej, zeby siedziala ze mna 24/7.
Po jakims czasie - dosc dlugim, ale zawsze! - okazalo sie, ze inne dzieci na oddziale nie gryza i mozna z nimi pogadac, posmiac sie i pouciekac nocami przed nasza ulubiona docent Gołąbek (dobrze znana wszystkim, ktorzy mieli okazje leczyc sie w warszawskim IMIDzie, starsza, lekko skrzeczaca pani, ktora powinna juz dawno odfrunac na emeryture, ale chyba skrzydla jej juz wysiadly i zostala... Cos jak nasza studencka Ha...aaa niewazne, niech kazdy ruszy wobraznia po swojemu :D). Wtedy odwiedziny zaczely przeszkadzac, bo siedzieli i siedzieli, a ja juz chcialam leciec na swietlice. 
I trzeci okres, ktory nadszedl teraz. Niby czlowiek sie cieszy, ze przychodza, ale ani nie ma sily gadac, ani wyspac porzadnie sie nie moze... Mamo, tato, kocham Was!
To wcale nie ma byc zniechecenie do odwiedzin! Ale jak pacjent wyglada jakby wlasnie zostal przejechany walcem i pozbierany z asfaltu, to warto sie troche wstrzymac z ploteczkami. Rada na dzis! A ja w odwiedziny zapraszam, ale po poludniu. Rano ŚPIĘ! :D
Dobranoc. 

2 komentarze:

  1. Tak czuję, że Cię to trochę męczy, więc nie siedzę zbyt długo. Z drugiej strony to nie wiem czy chcesz abym został. Trzeba mówić, nikt się nie obrazi😉mg

    OdpowiedzUsuń