sobota, 20 czerwca 2015

Nie obrażaj mnie!

Macie prawo zachować milczenie, każde słowo sprzeciwu na ten temat może być wykorzystane przeciwko Wam.

Dobra, przyciągnęłam już Waszą uwagę? To do rzeczy.
Ile razy już pisałam wywody na ten temat? Ilu osobom robiłam wykłady? Ile jeszcze będę się tego czepiać? Do usranej śmierci. I jeden dzień dłużej.

Jak doprowadzić do szału grubego (wybaczcie brak delikatnych synonimów i owijania w bawełnę - nigdy tego nie ubiłam) człowieka? Powiedzieć mu, że jest gruby. Nie chcemy ludzi urażać, więc na ogół tego nie mówimy. Nie podchodzimy do człowieka i na powitanie, między drugim a trzecim buziakiem (musi być nieparzyście, to na szczęście!) nie mówimy mu "OOOSIET, jak przytyłaś! Czy Ty robisz coś innego poza jedzeniem?!". Rzadko też, podczas rodzinnych obiadków, czy wieczornych ploteczek trujemy dupę tym otyłym osobom, że powinny iść na dietę, albo że mamy cudownie wyszczuplające skarpetki, które sprawiają, że fałdki na brzuchu znikają. Bo przecież taka Wiesia nie wyczuje, że mówimy to z troską, że martwimy się o jej stan zdrowia, że to wszystko, to okazywanie dobrego serca! I się obrazi. Dlatego milczymy. W najgorszym wypadku rzucamy wymowne spojrzenia, gdy owa Wiesia je piąty kawałek tortu. Po obiedzie składającym się z trzech dań. I przystawce. I cieszymy się, że nasza dupa nadal mieści się w spodnie sprzed roku, a w autobusie nie pytają "Jest Pani w ciąży? Chce pani usiąść?". Mowa jest srebrem, ale mając już w głowie obraz wkurzonej Wiesi rzucającej w nas talerzami, utwierdzamy się w przekonaniu, że to jednak milczenie jest złotem.

No to dlaczego chudych nie traktujemy tak samo? Dlaczego, zanim jeszcze zdążymy się przywitać, pierwsze co krzyczymy, to "Boże! Jaka chudzinka! Ty chyba nic nie jesz!". Pewnego pięknego, marcowego dnia, kiedy to rodzinka nam się zebrała, żeby uczcić takie, a nie inne święto, usłyszałam od trzech osób - prawie pod rząd - jak to ja schudłam i że powinnam więcej jeść. Obiecałam wtedy, że jeszcze jedno takie powitanie, a zacznę krzyczeć, płakać, histeryzować, tarzać się po ziemi, albo kogoś pogryzę. Siostra na szczęście wzięła sobie moje słowa bardzo do serca i kolejnym gościom dawała instrukcję powitania ze mną. Macie szczęście!

Dlaczego uważamy, że grubego nie można nazwać "grubym" - mimo że taki jest - a chudego można wyzywać? Tak. Wyzywać. Słowo "chudy" jest również obraźliwe.

Zdziwieni? Ja też. Że jesteśmy tak ograniczeni i potrafimy patrzeć tylko w jedną stronę. Bo przecież nadwaga jest już chyba jedną z chorób cywilizacyjnych. Chorób. Chorych nie można obrażać. To podnieście klapki w swoich okularach i zwróćcie uwagę, że ten medal (jak - być może kolejne dla Was zaskoczenie - każdy) ma dwie strony. Ja jestem po tej drugiej. I już teraz możecie się zacząć bać o swoje zdrowie, jeśli podejdziecie do mnie i powiecie "oh, chudzinka". Nie ręczę za siebie. Obiecuję.

OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
Wyszłam ze szpitala. W stanie +/- takim samym, jak tam poszłam. Dochodzę do stanu używalności w domu (dokąd odeszły te czasy, w których szpitale mnie leczyły?!). Postaram się pisać częściej, bo chwilowo nie miałam siły, albo weny, albo siły i weny.

PS Szczęśliwą posiadaczką adresu tego bloga stała się dzisiaj Pani Bożena ze Skierniewic. Gratulujemy, mamy nadzieję, że spędzi Pani z nami miło czas.
Na dziś to wszystko :*

4 komentarze:

  1. Znam Twój ból... też gdzie nie pójdę nazywają mnie "chudzinką''. Wrrr o takie upokarzające ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej w sumie to racja. Do otyłych nie powiemy, że są grubi bo ich urazimy, ale do chudego to cały czas coś..Nawet nie zwracałam na to wcześniej uwagi :O
    Ale mnie też irytuję jak np. ktoś mi mówi, że jestem 'za chuda żeby ćwiczyć' i ma o to do mnie problem :O -.-
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że jestem dosyć szczupła, marzyłabym, żeby wołali na mnie 'chudzina'. Wydaje mi się, że to przez czasy w jakich żyjemy. Chudość jest teraz po prostu w modzie. :)

    http://orbid.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie też strasznie drażni jak ktoś mówi do mnie " chudzinka "... wręcz wychodzę z siebie... ;)

    OdpowiedzUsuń